
Holandia może stanąć w obliczu jednego z najtrudniejszych lat dla turystyki od dekad. Eksperci alarmują, że od 2026 roku sektor może doświadczyć gwałtownego spadku liczby gości, a popularne dotąd miasta i regiony odczują bolesny odpływ turystów z kraju i z zagranicy. Branża mówi wręcz o możliwym „rampjaar”, czyli roku katastrofy, który odbije się na gospodarce, lokalnych przedsiębiorcach i samych mieszkańcach. Powód? Rządowa decyzja, która – zdaniem wielu – wywoła lawinę niekorzystnych skutków.

Wzrost podatku VAT na noclegi w Holandii
Przewodnicząca Koninklijke Horeca Nederland, Marijke Vuik, ostrzega, że planowane działania rządu mogą sprawić, iż Holandia stanie się jednym z najdroższych krajów wypoczynkowych w Europie. VAT na noclegi ma wzrosnąć z 9 do aż 21 procent, co — jak podkreślają eksperci — w bezpośredni sposób uderzy zarówno w branżę, jak i w turystów. Turystyka to aż 4 procent gospodarki, a jej znaczenie sięga znacznie dalej niż same noclegi. „Goście korzystają z restauracji, transportu, lokalnych sklepów i atrakcji. Jeśli ich zabraknie, skutki będą gigantyczne” – mówi Vuik.
Konkurencja z zagranicy wygrywa: Niemcy o wiele tańsze
W porównaniu z sąsiednimi krajami Holandia staje się mniej atrakcyjna cenowo. Przykładowo Niemcy stosują stawkę podatku na noclegi na poziomie zaledwie 7 procent. Ta różnica – 7 proc. kontra 21 proc. – może być decydująca zarówno dla turystów zagranicznych, jak i samych Holendrów planujących krótkie wyjazdy. Według analizy Ministerstwa Finansów liczba turystów odwiedzających Holandię może spaść nawet o 30 procent. W przeprowadzonych eksperymentach konsumenci z różnych krajów wskazywali jednoznacznie: gdy ceny rosną, wybierają tańsze alternatywy.
Przeczytaj też: Nowy ranking opłat turystycznych. Amsterdam bije europejskie rekordy
Efekt odpływu: goście wybiorą… kilka kilometrów dalej
Nie każdy turysta odczuje podwyżki tak samo, ale w regionach przygranicznych różnice są szczególnie widoczne. „Jeśli kilka kilometrów dalej nocleg jest dużo tańszy, ludzie po prostu tam pojadą” – tłumaczy Vuik. Dodatkowe obciążenia dotkną nie tylko przedsiębiorców, ale i osoby mniej zamożne. Jak zauważa Kamran Ullah z „De Telegraaf”, dla wielu rodzin nawet „dziesięć euro więcej za noc” może przesądzić o tym, czy wyjazd w ogóle dojdzie do skutku – pisze wnl.tv. Hotelarze i restauratorzy ostrzegają, że nie są w stanie samodzielnie uźwignąć rosnących kosztów. Podwyżki zostaną przeniesione na klientów, co z kolei nakręci spiralę spadku popytu.
