Przejdź do treści

Holandia ma poważny problem. Nowego mieszkańca, którego nie da się pozbyć

23/04/2025 22:54 - AKTUALIZACJA 23/04/2025 22:54
Niechciany drapieżnik w Holandii

Holandia ma nowego dzikiego lokatora – niechciany drapieżnik, który mimo starań władz i ekologów, zadomowił się na dobre. Podczas gdy kraj z nadzieją wypatruje rysia na granicy z Niemcami, to szop pracz, bardziej przebiegły i mniej wybredny, po cichu rozgościł się w holenderskich mokradłach. Eksperci nie mają wątpliwości – ten niechciany drapieżnik w Holandii już zostanie. Według serwisu Nature Today, który analizuje dane o występowaniu dzikiej fauny, populacja szopa pracza w Holandii rośnie z roku na rok. Mimo że prawo unijne nakazuje walkę z inwazyjnymi gatunkami, całkowite wytępienie tego drapieżnika jest niemal niemożliwe.

Niechciany drapieżnik w Holandii

Niechciany drapieżnik w Holandii

Z pozoru uroczy i niegroźny, szop pracz potrafi wzbudzić sympatię – jest towarzyski, nie agresywny, a samce aktywnie uczestniczą w opiece nad młodymi. Komunikują się przez dźwięki i ruchy ciała, a ich zachowanie przypomina „borsuka po lekach uspokajających” – jak określił go jeden z ekologów.
Przeczytaj także: Holendrzy ruszyli do niemieckich sklepów. Kaufland przygotował dla nich specjalną ofertę

Niestety, za jego urokiem kryje się realne zagrożenie. Szop pracz zjada wszystko, od odpadków po jaja rzadkich ptaków łąkowych. Co gorsza, jest nosicielem groźnych pasożytów i chorób, w tym tasiemców i wścieklizny. Nic dziwnego, że w całej Europie uznawany jest za szkodnika i podejmowane są próby jego zwalczania – z marnym skutkiem.

Liczby nie kłamią – populacja rośnie

W 2015 roku w Holandii zanotowano tylko 10 przypadków obecności szopa pracza. Do 2024 roku liczba ta wzrosła do ponad 70 potwierdzonych obserwacji. To tylko czubek góry lodowej – zwierzę to świetnie się ukrywa, dlatego prawdziwa liczebność może być znacznie większa.

Najwięcej osobników występuje na północy kraju, szczególnie w okolicach fryzyjskich jezior, gdzie podmokłe tereny sprzyjają ich trybowi życia. Były też próby przedostania się na Wyspy Fryzyjskie – dwa martwe szopy odnalezione na plaży najprawdopodobniej próbowały dopłynąć tam wpław.

Walka lokalna, nie narodowa

Choć Holandia ma obowiązek zwalczać tego niechcianego drapieżnika, ogólnokrajowa akcja raczej się nie wydarzy. Dlaczego? Ponieważ ptaki wodne i łąkowe już dawno przystosowały się do obecności lisów i składają jaja na wysokościach niedostępnych również dla szopa. Dlatego najbardziej sensowna wydaje się lokalna kontrola populacji, zwłaszcza w pobliżu obszarów lęgowych ptaków zagrożonych wyginięciem.