
Policja regularnie nakłada mandaty na kierowców przekraczających prędkość, ale nigdy nie wynagradza tych, którzy jeżdżą zgodnie z przepisami. Niektóre firmy ubezpieczeniowe oferują zniżki dla bezpiecznych kierowców, ale to wszystko. Czy ludzie przestrzegaliby zasad częściej, gdyby byli za to wynagradzani? Holenderski eksperyment pokazuje, że taka metoda może przynieść pozytywne rezultaty. RTL Nieuws informuje, że w ramach pilotażowego programu w dwóch dzielnicach mieszkalnych uczestnicy są wynagradzani za ograniczanie zużycia energii elektrycznej. Oto ile możńa na tym zarobić.

Pieniądze za nieładowanie samochodu elektrycznego
Program korzysta z aplikacji OurGrid, która informuje użytkowników o wysokim obciążeniu sieci energetycznej. Jeśli mieszkańcy ograniczą swoje zużycie prądu do poziomu poniżej 500 W w wyznaczonym czasie, otrzymują drobną nagrodę finansową. Aby skorzystać z tej możliwości, uczestnicy mogą na przykład wstrzymać ładowanie swoich samochodów elektrycznych, wyłączyć kuchenkę indukcyjną czy klimatyzację.
Przeczytaj także: Tyle zarabia się w „najniebezpieczniejszym zawodzie” w Holandii, który może zostać zakazany
Warto jednak zauważyć, że ta metoda nie przynosi korzyści, jeśli samochód jest ładowany na publicznej stacji. Odłączenie pojazdu od prądu nie wpływa na bilans energetyczny gospodarstwa domowego, ale byłoby to ładne zachowanie.
Ile można zarobić?
Nie są to ogromne kwoty: za każde sześć minut utrzymania zużycia poniżej 500 W uczestnik otrzymuje 10 eurocentów. Jeden z uczestników zarobił w zeszłym roku 174 euro. Organizatorzy uznają program za sukces, choć można zastanawiać się, jak długo ludzie będą entuzjastycznie uczestniczyć w eksperymencie, gdy początkowa ekscytacja minie.
Płacenie ludziom za ograniczenie zużycia prądu może przynieść ogromne oszczędności. Gdyby wszyscy mieszkańcy Holandii używali aplikacji OurGrid, można by zredukować zużycie energii na tyle, by zmniejszyć potrzebę budowy nowych stacji transformatorowych o 30%. Oznaczałoby to miliardowe oszczędności.
Największym wyzwaniem jest jednak uniknięcie sytuacji, w której wszyscy uczestnicy programu zaczynają ładować swoje samochody elektryczne jednocześnie zaraz po zakończeniu okresu ograniczonego poboru energii. W takim przypadku mogłoby dojść do skokowego wzrostu obciążenia sieci, co znacznie zmniejszyłoby korzyści z całego eksperymentu.
Czy takie programy mogłyby się sprawdzić w innych krajach? To pytanie pozostaje otwarte, ale z pewnością warto obserwować rozwój tej inicjatywy.