
Wieczór 8 lipca 2023 roku miał być dla pracowników firmy zajmującej się fotowoltaiką okazją do relaksu i dobrej zabawy. W jednej z popularnych barów w Scheveningen, Crazy Pianos, odbywało się ich firmowe spotkanie integracyjne. Niestety, zakończyło się ono brutalną konfrontacją na bulwarze. Reakcja pracowników firmy w Almere była tak gwałtowna, że w ubiegły czwartek musieli oni stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Co więcej, jeden z Polaków został zaatakowany już po tym, jak policja założyła mu kajdanki. Choć od wydarzeń minęło sporo czasu, dopiero teraz sprawa trafiła do sądu, co wynika m.in. z długotrwałego postępowania śledczego i konieczności zgromadzenia wszystkich dowodów.

Holendrzy pobili Polaków na oczach policji
Zamieszanie rozpoczęło się w barze, gdy grupa trzech Polaków wdawała się w awanturę. Jeden z nich, dobrze zbudowany mężczyzna, po ostrej wymianie zdań został wyproszony przez ochronę lokalu. Nie zamierzał jednak opuścić miejsca zdarzenia. Wraz z dwoma towarzyszami powrócił na taras, gdzie od razu zaatakował pięścią jednego z uczestników firmowego spotkania. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Wywiązała się brutalna bójka, w której trakcie pracownicy firmy fotowoltaicznej i ich menedżer stali się celem ataku. Kierownik przedsiębiorstwa został znokautowany, a jego koledzy, nie zamierzając pozostawić sytuacji bez odpowiedzi, rzucili się w pogoń za napastnikami.
Przeczytaj: Potworna tragedia w Holandii: 26-letni Polak spłonął w swoim samochodzie
Interwencja policji nie uspokoiła sytuacji
Gdy na miejsce dotarł policyjny patrol, wydawało się, że napięcie opadnie. Najbardziej agresywny z Polaków dobrowolnie uklęknął i pozwolił się skuć kajdankami. To jednak nie zakończyło konfliktu. Wręcz przeciwnie – pięciu Holendrów, widząc swojego przeciwnika obezwładnionego, postanowiło wymierzyć mu brutalną karę. Zaatakowali również pozostałych dwóch Polaków. Ciosy pięściami i kopniaki posypały się na zatrzymanego, mimo obecności policjantów.
Funkcjonariusze stracili kontrolę nad sytuacją. Dopiero przyjazd jednostki z psami zakończył starcie, a agresorzy zostali ostatecznie zatrzymani.
Konsekwencje prawne
Choć cała bójka rozpoczęła się od agresji polskich mężczyzn, to właśnie Holendrzy poniosą poważniejsze konsekwencje. Jak podaje AD.nl, prokuratura postawiła pięciu mężczyznom z Almere zarzuty napaści i pobicia. Dwóch z nich może usłyszeć wyrok 140 godzin prac społecznych, natomiast pozostali trzej – 130 godzin. Prokurator podkreślił, że choć są to „ciężko pracujący ludzie, z którymi można się pośmiać”, to tego wieczoru przekroczyli wszelkie granice. Zwrócił też uwagę, że mieli ogromne szczęście – gdyby ich ofiara odniosła poważniejsze obrażenia lub zginęła, oskarżeni mogliby trafić do więzienia na wiele lat.
Sprawdź: Koniec z prowadzeniem pojazdów pod wpływem alkoholu. Holendrzy chcą surowych kar
Nie tylko sprawcy będą musieli liczyć się z konsekwencjami. Policja również znalazła się pod ostrzałem krytyki za brak reakcji w momencie, gdy zatrzymany w kajdankach był atakowany. W Holandii obowiązkiem funkcjonariuszy jest zapewnienie bezpieczeństwa zatrzymanym osobom. Gdyby pobity mężczyzna doznał poważnych obrażeń, policjanci mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Przypadek bójki w Scheveningen przypomniał Holendrom sprawę Carlo Heuvelmana, młodego mężczyzny, który zginął w wyniku brutalnej napaści na Majorce. Choć tutaj ofiary przeżyły, to zdaniem prokuratora niewiele brakowało, by sprawa zakończyła się tragicznie. Sąd podejmie decyzję w tej sprawie za dwa tygodnie.