W jednym z najdroższych rejonów Amsterdamu, w spokojnej Johannes Verhulststraat, bezdomni zajęli opuszczoną kamienicę wartą miliony. Mimo, że okolica jest znana ze swojej ekskluzywności, mieszkańcy zostali zaskoczeni obecnością nowych lokatorów, którzy wprowadzili się do domu wartego około 3,3 miliona euro. Choć od lat stoi pusty, stał się teraz miejscem działań osób walczących z kryzysem mieszkaniowym w Holandii.
Bezdomni zajęli kamienicę wartą miliony
Od poniedziałku na balkonach budynku pojawiły się banery, na których można przeczytać hasła takie jak: „Kraken gaat door” („Zasiedlenia trwają”), „Onteigen huiseigenaren” („Wywłaszczyć właścicieli domów”) oraz „Wspólnie działajmy, wspólnie się organizujmy”. Te napisy wyraźnie odzwierciedlają ideologię mieszkańców domu, którzy sprzeciwiają się traktowaniu mieszkań jako inwestycji, a nie jako miejsca do życia. Emma, jedna z tymczasowych lokatorek, cytowana przed Telegraaf.nl wyjaśnia, że budynek od dawna stoi pusty, a ich celem jest pozostanie tam tak długo, jak to możliwe.
Przeczytaj także: Amsterdam walczy z nadmiarem turystów. Oto co czeka podróżnych
Oczywiście nie obyło się bez kontrowersji – wraz z banerami na jednym z balkonów pojawiła się palestyńska flaga, co wzbudziło mieszane reakcje wśród lokalnych mieszkańców, zwłaszcza że wielu z nich ma żydowskie korzenie. Mimo to, Emma podkreśla, że grupa chętnie porozmawia z sąsiadami na temat swojego stanowiska i chętnie wyjaśni swoje intencje.
Wśród mieszkańców Johannes Verhulststraat zdania na temat zasiedlenia są podzielone. Niektórzy z nich, jak sąsiadka, która od lat mieszka w tej okolicy, są zdecydowanymi przeciwnikami takich działań. „Nie popieram zasiedlania cudzej własności. To, że dom jest pusty, nie daje nikomu prawa, aby go zajmować”. To nie jest powód, by „wziąć sprawy we własne ręce”, mówi.
Inna mieszkanka, która sama kiedyś uczestniczyła w podobnych działaniach, jest bardziej wyrozumiała, choć zauważa różnicę w podejściu. „Kiedyś zasiedlaliśmy budynki, które były całkowicie zaniedbane przez lata. Tutaj w tej okolicy raczej nie ma takich przypadków. Istnieje wiele pustych biurowców, które można by zająć zamiast domów, które są w dobrym stanie,” stwierdza.
Co dalej?
Obecnie sytuacja zależy od decyzji prokuratury, ponieważ właściciel budynku złożył już formalną skargę na nielegalne zajęcie jego nieruchomości. Choć policja była na miejscu już w niedzielę, to nie mogła podjąć działań bez owej skargi. Dopiero teraz, gdy dokumenty się zgadzają, może dojść do ewentualnej interwencji. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle budynek zostanie wydany właścicielowi.